Podróżowanie samemu - kilka spostrzeżeń

Nie żałuję, że spróbowałem

W maju tego roku pojechałem sam, na dwa tygodnie do Maroka - kraju raczej bezpiecznego i co ważne, znanego mi już po części. Wróciłem. Bardzo zadowolony. I co do jednej rzeczy jestem absolutnie przekonany - nie żałuję, że spróbowałem. Dlatego jeśli chodzi ci po głowie taki pomysł, to powiem: warto spróbować, bo jest to bardzo ciekawe doświadczenie.

Ty decydujesz

Podróżując w grupie, nawet bardzo zgranej, co krok musisz iść na kompromis, ustalać wspólną wersję. Gdzie pojedziemy? Ile czasu gdzieś spędzimy? Będziemy się spieszyć, czy może zostaniemy dłużej w jednym miejscu? Co zjemy na kolację? Gdzie będziemy spać?

To uczy negocjacji, ale zabiera czas i odbiera pełną swobodę. A samemu możesz realizować własną wizję, nie przejmując się co powiedzą inni.

Choć jest to też zarazem wada - ciężar odpowiedzialności za wszelkie decyzje, dobre czy złe, spada zawsze tylko na ciebie. A to jest na dłuższą metę trochę męczące. Czasami miałem ochotę, żeby ktoś mi doradził, zaproponował jakieś rozwiązanie. Ale pomimo tego, tę kwestię uznaję za zdecydowaną zaletę podróżowania samemu.

Obserwator

Chcąc czy nie chcąc, stawałem się dobrym obserwatorem. Jeśli tylko moje myśli nie błądziły po rozmaitych zakamarkach mojego umysłu, moja uwaga skierowana była na otaczający mnie świat. Miałem dużo, duuużo czasu na przyglądanie się otoczeniu. Mogłem dostrzec szczegóły, które zapewne umknęłyby mi, gdybym był w grupie.

Otwartość i gościnność

Myślę, że samotna podróż pozwoliła mi poznać więcej ludzi. Nie będąc osobą bardzo otwartą na obcych ludzi, chcąc nie chcąc musiałem się otworzyć. Będąc w grupie, dużo trudniej o wyjście z niej i otwarcie się na innych. Tymczasem miejscowi, czy inni turyści też chętniej zagadają do pojedynczej osoby, niż zajętej sobą grupy.

U rodziny w Merzouga

Relacje z innymi ludźmi

Będąc samemu wydaje mi się, że byłem bardziej otwarty i bezpośredni w kontaktach z obcymi ludźmi. Myślę również, że człowiek pozbawiony znanego towarzystwa, w obcym środowisku jest bardziej naturalny. Nie przejmuje się podświadomie tym, co pomyślą inni, albo czy dane rozwiązanie spodoba się reszcie. To wbrew pozorom ważny aspekt.

Przesympatyczna grupa przyjaciół, z którą wędrowałem po górach

Home sweet home

Tak długo jak sięgam pamięcią, nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tęsknił za domem w trakcie podróży. Lecz tym razem było inaczej, moje myśli częściej wracały do miejsca gdzie mieszkam, do rodziny, do znajomych. Zwłaszcza w momentach, kiedy nie widywałem i nie spotykałem innych ludzi na swojej drodze.

Gadanie do siebie?

Podróżując samemu, czasami nie ma się do kogo odezwać. Zostaje tylko mówienie samemu do siebie. Wcale nie najgorsza opcja :)

Nie ma się z kim podzielić radością, czy smutkiem. Na szczęście często można trafić na przyjaznych i ciekawych ludzi podczas podróży. I wtedy można zapomnieć o samotności.

W górach

Olbrzymi kanion w Masywie M'Goun

Sam w górach. Zupełnie sam! A gdzie byli najbliżsi ludzie? Tego nie wiedziałem dokładnie. Na pewno w wiosce, którą mijałem przedwczoraj. Ale może byli bliżej jacyś turyści? Może. Albo jakiś pasterz ze swoją trzodą wałęsał się gdzieś tam w dole, pośród kamieni porośniętych lichą trawą i cierniami.

I odezwał się głos rozsądku, że to nie jest zbyt bezpieczne. Bo przecież gdyby się coś stało, to śmigło nie przyleci. Ale to temat na osobny artykuł. 

Osobliwie działa na mnie ta samotność. Bo wędrowanie samemu po olbrzymich dzikich górach i pustkowiach, to już nie podróżowanie samemu, to podróżowanie samotne - jeszcze coś innego. Jak dla mnie - rzecz niełatwa. Choć bardzo pouczająca - uczy radzenia sobie z samotnością, uczy odporności psychicznej i woli walki. Trzeba też radzić sobie ze strachem - jednocześnie słuchając go, ale nie dając mu przejąć kontroli.

Daje również mnóstwo satysfakcji, jeśli już człowiek sobie poradzi. Ale to nie jest sielanka i wypoczynek. To wyzwanie.

Bezpieczeństwo

Będąc samemu trzeba bardziej uważać. To oczywiste. Na szczęście ludzie, widząc samotnego turystę, często stają się bardziej otwarci i pomocni.

Ale trzeba uważać. W górach i na pustkowiu możesz liczyć tylko na siebie. W razie napadu jesteś zdany tylko na siebie.

Raz zdarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja, której na pewno uniknąłbym będąc w towarzystwie. Przyczepiła się do mnie grupka dzieci, kiedy szedłem dnem wielkiej górskiej doliny, pomiędzy wioskami. Ale dzieci nie były tylko nachalne, do czego już byłem przyzwyczajony - były wręcz agresywne. Kiedy nie chciałem im nic dać, ani pieniędzy, ani lekarstw, ani rzeczy osobistych, próbowały mi capnąć rzeczy przytroczone do plecaka. Gdy i to im się nie udawało, zaczęły podnosić kamienie z drogi. Na szczęście trochę się mnie bały, bo nie odważyły się rzucić...

Dlatego podróżowanie samemu nie jest najlepszą opcją na początek przygody z podróżowaniem.

Koszty

Chcę wynająć samochód, zamówić taksówkę, czy nawet wziąć pokój w hoteliku. Będąc samemu, koszta rosną. Samochodu na jedną osobę nawet nie rozważałem. Duży minus.

Zatem?
  • Z kimś jest fajniej, weselej i przyjemniej
  • Ale podróżowanie samemu daje wolność, niezależność

Zatem przypuszczam, że obie formy nie będą mi obce w przyszłości.

A jakie Ty masz doświadczenia z podróżowaniem samemu?

Mogą zainteresować Cię również:
comments powered by Disqus