Jungle Hut A2, Tonsai Beach, Thailand - mój nowy adres

Bangkok

Jadąc szybką kolejką naziemną z lotniska, czułem to co zwykle na początku każdego wyjazdu - ekscytację spowodowaną pobytem w nowym miejscu. Oraz otaczające mnie zewsząd ciepło, tak upragnione po przyjeździe z Polski.

Miasto ciągnęło się niezmiernie, stolica Tajlandii to ponad 8 milionowa metropolia. Niesamowite połączenie bardzo nowoczesnej architektury nowszych dzielnic, z tradycyjną zabudową tych starszych. Każdy kto lubi duże miasta bardzo szybko zakocha się w Bangkoku. Uliczny gwar, niesamowita architektura, egzotyczne klimaty, wspaniałe uliczne jedzenie.

Tanio!

Pomimo że Tajlandia wcale nie jest krajem biednym, jest tu naprawdę tanio. Nocleg za kilkanaście złotych, czy obiad do syta za pięć złotych, jest tutaj na porządku dziennym. Pod warunkiem, że szuka się taniego noclegu, a stołuje się na ulicy.

Turyści, turyści, turyści

Jest ich tutaj mnóstwo, jeżeli to komuś przeszkadza, może do Tajlandii nie jechać. Ale wielu z nich to bardzo ciekawi ludzie, warci bliższego poznania. A poza tym wystarczy zejść z utartych ścieżek, żeby znaleźć się tylko wśród lokalsów.

Brak naciągaczy

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie brak nachalnej machiny turystycznej, tym bardziej w tak turystycznym kraju. Nikt nie chodził za mną, oferując mi mniej lub bardziej przydatne towary i usługi - jak to bywa w niektórych stronach. Czasami tylko ktoś rzucił z oddali:

- Taxi? - ale zupełnie nie nachalnie.

Raz kiedy podszedł do mnie kierowca Tuk Tuka i zapytał skąd jestem, pomyślałem zaczęło się... Jednak, gdy z krótkiej rozmowy wynikło, że tylko sobie spaceruję i nie potrzebuję transportu, odszedł taktownie, życząc mi udanego pobytu.

Tajlandia zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenia już od samego początku. Przyjaźnie, bezpiecznie, tanio, egzotycznie i ciepło - taka bezpieczna egzotyka.

Buddyzm

To było dla mnie właściwie pierwsze zetknięcie z Buddyzmem. Wszystko na pierwszy rzut oka jest bardzo egzotyczne i odmienne od chrześcijaństwa i innych religii zachodu - świątynie, ubiór, zwyczaje, modlitwy.

Posąg Buddy wykonany w całości ze złota! - Wat Traimit w Bangkoku
Modlący się wrzucają po jednej monecie do każdego naczynia 
Egzotyczna dla nas architektura

Ale z drugiej strony, można też było dostrzec podobieństwa - mnisi, ich wspólne modły, ręce złożone do modlitwy (co akurat jest również podstawowym gestem powitalnym w Tajlandii).

Rytmiczne i monotonne modły mnichów
Wraz z poznanym mnichem w Wat Pho
Jaszczurki i inne zwierzęta

W Polsce jaszczurka wzbudza nierzadko małą sensacje.

- Patrz tam, za liściem!
- O uciekła...

Tutaj jaszczurki są dziesięć razy większe i raczej nie uciekają.

Jaszczurka spacerująca po parku

W bangkockich kanałach nie brak też pływających gadów. Raz widziałem coś takiego. Nie byłem pewny, czy to była olbrzymia jaszczurka, czy krokodyl. Faktem jest jednak, że te ostatnie również można tu spotkać.

Po jednodniowym pobycie w stolicy, postanowiłem pojechać na prowincję, żeby popracować trochę w spokoju i nacieszyć się okolicą.

Railay

To jedno z najpiękniejszych miejsc w Tajlandii. Porośnięte dżunglą niesamowite formacje skalne, skąpane błękitnymi wodami Morza Andamańskiego. Widoki jak z pocztówki.

To moje nowe sąsiedztwo - Tonsai Beach
Przepiękne skały, nadające się idealnie do wspinania
Mój nowy dom

Zamieszkałem w tutejszych najtańszych bungalowach, pełniących rolę hostelu backpakerskiego. To tak naprawdę drewniana chatka, o ścianach zrobionych z plecionej trzciny i zadaszona metalowym dachem (to ważne, kiedy czasami przychodzi tropikalna ulewa). Obok jest toaleta i prysznic, oraz wspaniała weranda, gdzie zazwyczaj pracuję. Wnętrze składa się tylko z łóżka z moskitierą i wiatraka – ale czegóż więcej mi potrzeba?

A to moje nowe biuro
Typowy dzień pracy

Nie używam budzika, zazwyczaj budzą mnie odgłosy okolicznej dżungli. Rano idę pod prysznic - co robię zresztą przynajmniej sześć razy dziennie dla ochłody. No i idę na śniadanie, do jednej z bardzo licznych okolicznych knajpek. Potem wracam i zabieram się do roboty.

Kiedy nie mogę się skupić, podziwiam okoliczne skały, wystające z dżungli albo obserwuję Makaki skaczące po okolicznych drzewach!

A w przerwach od pracy mogę pływać, nurkować, wspinać się, kajakować, chodzić po dżungli. No i oczywiście nawiązywać nowe znajomości oraz zachwycać się pysznym tajskim jedzeniem i wspaniałymi, orzeźwiającymi shejkami owocowymi.

***

Tymczasem pozdrawiam wszystkich moich wiernych czytelników, którzy wybaczają mi tak długie przerwy w artykułach. Postaram się poprawić! Wkrótce opowiem o moim wypadzie kajakowym po okolicznych rajskich wysepkach.

***

Jak macie jakieś pytania, piszcie śmiało w komentarzach, na pewno odpowiem.

Mogą zainteresować Cię również:
comments powered by Disqus