Cztery dni na grani - czyli Grań Główna Tatr Zachodnich w zimie (relacja + film)

W dniach 26 lutego - 1 marca 2014, w składzie Marcin Gromczakiewicz, Jakub Kokowski i Łukasz Stempek, przeszliśmy grań główną Tatr Zachodnich (to była nasza pierwsza próba, ale udana).

4 dni

42 km

9150m sumy podejść

ściśle granią*

bez wsparcia z zewnątrz, schodzenia w doliny i zostawiania depozytów

*z wyjątkiem zachodniej grani Siwego Wierchu oraz grani Goryczkowej (jedyne ważniejsze ominięte szczyty - Pośredni Wierch Goryczkowy oraz Jaworzyńska Kopa)

Na pobudzenie górskiego apetytu polecam najpierw trailer filmu z wyprawy, zmontowany przez Kubę Kokowskiego, link do pełnej wersji umieszczam pod koniec relacji.

Dzień 1: Przełęcz Huciańska - Spalona

Szósta rano - wystartowaliśmy!

Mała Biała Skała - pierwszy szczyt na grani i pierwszy raz trzeba było użyć rąk

Zimowa aura?!

Rzędowe Skały - "park skalny" w masywie Siwego Wierchu

Jaskinia w Siwym Wierchu

Sielanka pierwszego dnia

Na Brestowej odsłonił się wreszcie widok na całe Tatry. Tam gdzieś w oddali nasz cel - Liliowe

Dopiero od Salatyńskich Wierchów zaczęły się prawdziwe zimowe warunki, ale odtąd towarzyszyły nam już na dobre

Wieczorem każdy miał tylko jedno życzenie - jak najszybciej wskoczyć do ciepłego, puchowego śpiwora

Dzień 2: Spalona - Łopata

No i skończyła się sielanka

 Banówka (Baníkov) - najwyższy punkt na grani głównej Tatr Zachodnich. Stąd czekało nas zejście wąską i niebezpieczną granią, w lecie obficie ubezpieczoną łańcuchami, które na szczęście dość często wystawały spod śniegu

Tego dnia musieliśmy też pokonać Rohacze - najbardziej skalistą i przepaścistą część grani

Pod koniec dnia pokazał się kawałek niebieskiego nieba. Tak się ucieszyłem, że aż zrobiłem mu zdjęcie

"Słynny" koń skalny na Ostrym Rohaczu. Jak widać, w tych warunkach był prostszy do przejścia niż latem

Kuchnia obozowa

Była też oczywiście sypialnia, jadalnia, no i toaleta

Dzień 3: Łopata - Przełęcz Hlińska

Z tego dnia praktycznie nie mam zdjęć, bo wiał bardzo silny i lodowaty wiatr, próbujący nas zwiać z grani (na szczęście nieskutecznie). Niemniej jednak skutecznie zniechęcał do wyciągania aparatu, a nawet do wszelkich postojów, po których robiło nam się przeraźliwie zimno.

Odbiliśmy też tego dnia dwa razy od grani, aby zdobyć dwa wysokie szczyty - Raczkową Czubę (2194 m n.p.m.) oraz Bystrą (2248 m n.p.m. - najwyższy szczyt Tatr Zachodnich).

Skutki lodowatego i prawie huraganowego wiatru

Dzień 4: Przełęcz Hlińska - Przełęcz Liliowe

Największy rów grzbietowy w Tatrach - Hlińska Przełęcz. Widok po wyjściu z namiotu. No właśnie w końcu był jakiś WIDOK. Ale jak się już pokazał, to za to jaki?!

Tej nocy prawie w całości zasypało nasz namiot. Ja spałem obok w jamie śnieżnej (to przy namiocie pięciogwiazdkowy hotel - tylko trzeba sobie go wykopać)

Masyw Ciemniaka (Czerwone Wierchy)

Stoły - jak się okazało najbardziej niebezpieczny odcinek na całej grani. Najpierw trzeba było omijać szczególnie tu niebezpieczne nawisy, a później żywcować prosty, ale niebezpieczny fragment, żeby ominąć jeszcze większe niebezpieczeństwo - lawiny

Przełęcz Liliowe (umowna granica pomiędzy Tatrami Wysokimi, a Tatrami Zachodnimi). Sukces! Ale byliśmy tutaj już bardzo zmęczeni, bo ostatnie godziny szliśmy bez odpoczynku, ani nawet postoju na łyk wody - pędziliśmy niczym osioł za uciekającą marchewką na kiju

Na koniec zapraszam do oglądnięcia pełnego filmu z przejścia, również zmontowanego przez Kubę Kokowskiego. Aby zobaczyć go w wersji HD, trzeba niestety przejść na stronę vimeo.com.

Mogą zainteresować Cię również:
comments powered by Disqus