Pierwsze dziaby za płoty - początek sezonu.

Wpis pierwotnie opublikowany na stronie SAKWY.

Końcówka grudnia 2015 r.

Zimy jeszcze nie widać, ale w Tatrach trawki ponoć już trzymają. Wraz z Łukaszem i Krzyśkiem postanowiliśmy zadebiutować w tym sezonie. Na pierwszy cel padła droga Potoczka na Czubie nad Karbem.
Ok 4 opuszczamy havirę w Zakopanym i kierujemy się przez Boczań do Murowańca. Przerwa na 2 śniadanie w schronisku, krótkie podejście i o 9 wbijamy się w drogę. Pierwszy wyciąg prowadzi Łukasz. Mgła, ślady poprzedników i miłość do kosówek sprawiła, że Stempek nie poszedł najłatwiejszą drogą. Wybrał wariant wiodący przez prawie pionowe kosówki. Jak łatwo się domyślić skończyło się to wielką dezaprobatą pozostałych członków zespołu.

Łukasz rozpoczyna prowadzenie

Drugi wyciąg należy do mnie. Jest on zdecydowanie najładniejszy na drodze. Lita skała i dobra asekuracja. Płyty pokryte verglsem (kilka mm lodu), sprawiły że serce zabiło mocniej, lecz radość po przejściu długo mi się udzielała.

Na kluczowym wyciągu

Ostatni wyciąg prowadzi Krzysiek. Są to głównie trawki i kosówki. Drogę kończymy dość szybko, już o 13 meldujemy się na Czubie nad Karbem.

Czasu jest jeszcze sporo, decydujemy się przejść nad Zmarzły Staw, aby podzibać co nie co w lodach. Lodospady zacnie wylane, sporo ludzi. Każdy załoił na wędkę po 3 razy i czas na powrót do Zakopanego.

Dziabanie nad Zmarzłym Stawem

Przy zejściu dzwoni Wadim i mówi, że zacną ekipą jadą w Tary. Celem jest wspinanie na Tępej. Czy chcemy dołączyć? Jak łatwo się domyśleć, długo się nie zastanawialiśmy.

O 6 rano spotykamy się u Słowaka (Ścianka wspinaczkowa przy wylocie doliny Białej Wody) i jedziemy do Szczyrbskiego Plesa. Godzinka podejścia asfaltem, chwila odpoczynku w schronisku i rozchodzimy się pod ścianę. Ekipa Wadima łoi Easy Like Sunday Morning VTak się składa, że jest niedzielny poranek, pytanie tylko czy łatwy?

Ja z Łukaszem wbijamy się w klasyk rejonu - żebro Galfy'ego. Oczywiście podejście pod ścianę nie mogło obyć się bez solidnej dawki kosówki. Pamiętajcie, że gdy idziecie z Łukaszem w góry, kosówka zawsze was dopadnie! Drogę obok nas wspina się kolejny zespół sakwowiczów - Adam i Doris (Wojsy) oraz Sabina. Dzieli nas odległość kilkudziesięciu metrów, więc możemy wzajemnie śledzić swoje poczynania.

Adam na kluczowym wyciągu 

Co do naszej ruty, pierwszy wyciąg to mocne III, trawki i płyty. Kolejny wiedzie skalnym korytarzem przez kosówkę, oczywiście przypadł on Łukaszowi :).

Dziabki i kosówka, czyli Łukasz w swoim żywiole!

Później trudności na drodze puszczają i można przejść na asekurację lotną, lub gdy zespół czuje się pewnie całkowicie rozwiązać. My wybieramy drugą opcję i idziemy na żywca. Na końcówce doganiamy jeszcze 3 zespoły, które wbiły się w drogę 4 godziny przed nami, więc jest moc! Wśród nich spotykam starego znajomego z Bielska - Krzyśka, który prowadzi bloga pionowemyśli.pl.

Na wierzchołku czekamy na Adama, Dorotę i Sabinę, którzy przychodzą godzinę po nas. Wspaniały zachód słońca skutkuje mnóstwem fantastycznych zdjęć!

Dobrze spędzony dzień, czego chcieć więcej?
Zacna ekipa na wierzchołku

W ciemności widzimy 3 czołówki w połowie ściany. Po szybkim telefonie, okazuje się, że to Wadim i spółka. Życzymy im powodzenia i wesołą ekipą schodzimy do schroniska. Tam przy zasmażanym serze i kofoli czekamy ok 2 godzin na przyjście chłopaków. Krótka relacja ich drogi:

Część sakwowiczów wraca do Krakowa. Pozostali korzystają ze świetnego warunu i działamy dalej!

W poniedziałek Wadim z Damianem wbijają się w Iluzję M6 na Galerii Szatana. Drogi niestety nie zrobili.

Ja, Łukasz i Sabina wbijamy się w żebro Puskasa na Tępej. Początek jest dość łatwy, idziemy na żywca. Później wiążemy się i resztę drogi pokonujemy na lotnej. W planach było przejście na sztywno dwóch wyciągów za III. Jednak Łukasz, który prowadził tak się rozpędził, że przeszedł te trudności nawet ich nie zauważając. Zatrzymał się dopiero, gdy skończył mu się szpej. 

Idziemy na lotnej
Wysoka w promieniach zachodzącego słońca

Droga bardzo ładna, idealna na początek sezonu. Długa i estetyczna, świetne wspinanie gdy trawki trzymają. Miejscami niestety jest dość krucho, mi udało się zrzucić kamień wielkości płyty grzewczej...

SAKWA na szczycie Tępej

Bardzo owocne 3 dni w Tatrach. Oby tak dalej!

Napierać!
Mogą zainteresować Cię również:
comments powered by Disqus